sobota, 19 stycznia 2013









                                                        Rozdział 4


        Bo ty? - spytałam, wchodząc do dojo. Dopiero po tych słowach zorientowałam się, że mogłam zaczekać aż Jack skończy swoje zdanie.
- Nie nic nic już nic Kim - odpowiedział speszony Jack.
- Jak tam randa ? Jerry
- A całkiem fajnie było! Ej Milton a jak Ci poszło na treningu jesteś gotowy, żeby pokonać Daniela? - zapytałam chcąc zmienić temat.
- Aj, wiesz no zrobiłem pewne postępy, ale bardzo małe.. Po co ja się oszukuje?! przecież nie będę i nie jestem lepszy od tego "mięśniaka" - załamywał się Milton.
Wszyscy pocieszaliśmy go, jak tylko mogliśmy. Namówiliśmy naszego przyjaciela, żeby chociaż spróbował bo nie wiadomo, może wcale ten "mięśniak" nie jest dobry w karate? Przed nami była kolejna noc w dojo. Była bardzo dziwna atmosfera.. Eddie musiał gdzieś wyjść z mamą, Jerry zasnął na pudełku po pizzy, Milton rozpaczał, Jack ciągle mnie obserwował, a ja.. ? Ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W końcu namówiłam Jacka żeby poćwiczył ze mną.. W pewnym momencie Eddie wszedł ze swoją mamą:
- Kochani! Wyjeżdżam! - krzyknął Eddie.
- Co jak to? Gdzie, po co jak? - wybuchnęliśmy wszyscy.
- Moja mama znalazła pracę w Nowym Jorku, a z resztą mój tata, przecież tam mieszka. Będę miał ich oboje blisko.. Będę za Wami tęsknił! - przytulił się do nas.
- My za Tobą też Eddie! - odparliśmy wszyscy
- Przekażcie Rudy-emu że będzie mi go brakowało.
I po chwili wyszedł. Nie mogłam w to uwierzyć, że nasz przyjaciel wyjeżdża i już go nigdy nie zobaczę! Miałam łzy w oczach, gdy Jack to zauważył od razu do mnie podbiegł i przytulił:
- Nie płacz Kim, odwiedzimy go kiedyś w NY, masz jeszcze Nas, Nam też będzie go brakowało, ale razem to wytrzymamy - pocieszał mnie.
Uśmiechnęłam się lekko i odparłam: - Dobra musimy już iść spać, rano Rudy przyjeżdża! Niedługo, potem wszyscy zasnęliśmy, tym razem każdy w oddzielnym łóżku. Jak powiedziałam tak się stało koło 10:00 przyjechał Rudy, wszystko mu opowiedzieliśmy i rozeszliśmy się do swoich domów. Nazajutrz był poniedziałek. Bardzo się stresowałam bo były wybory do cheerleaderek na czym bardzo mi zależało. Miały być na długiej przerwie. Pierwszą lekcją była geografia, na której siedziałam z Jackiem. Powiedziałam mu, o planach na przerwę i zapewniał mnie, że na pewno się dostanę i żebym się nie stresowała niczym. Na początku długiej przerwy zauważyłam jak Jack rozmawia z Grace. Niestety nie słyszałam o czym mówili.. Grace była szefową pomponiarek. Na ' casting ' przyszło mnóstwo dziewczyn, lecz to ja zostałam che liderką! Byłam taka szczęśliwa, chociaż było tam wiele dziewczyn które były lepsze ode mnie. Na kolejnej przerwie opowiedziałam to wszystko moim przyjaciołom.

Mam nadzieję, że ten rozdział jest udany. Przepraszam, za wszelkie powtórzenia. Jeśli masz jakiekolwiek uwagi napisz w komentarzu :) Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba mnie czyta xd A jeśli nie to po prostu przestanę się wysilać, więc jeśli czytasz tego bloga skomentuj (: 

1 komentarz: