czwartek, 31 stycznia 2013











            



                                                             Rozdział 16

      Weszłyśmy do budynku. Wewnątrz było ohydnie, ze szczelin przeciekała woda, brudno, ciemno... Idealna kryjówka. Strasznie się bałam, gdy tylko usłyszałam choćby najmniejszy szelest łapałam Megan odruchowo za rękę. Ona za każdym razem tylko się śmiała i mówiła, żebym się nie bała. Niestety te słowa, nie dodawały mi odwagi.. W dłoni trzymałam pistolet, kompletnie nie wiem jak się nim obsługiwać, a mój Jack jest w niebezpieczeństwie.. W pewnym momencie ktoś pociągnął mnie od tyłu i zakrył ręką moje usta, przez co nie mogłam krzyknąć do Megan. 
Z punktu widzenia Megan:
Idę przez jakieś korytarze, które prowadzą donikąd.. Jak mam znaleźć mojego brata?! Nagle zauważyłam, że nigdzie nie ma Kim.. Krzyczałam, szukałam.. nic to nie dało.. Na pewno nie uciekła.. za bardzo jej zależy na Jacku i moim bracie.. Pewnie ją złapali.. oh nie! Nagle zauważyłam w końcu jakieś drzwi.. Postanowiłam zajrzeć, zauważyłam Jacka i Zaca siedzących na krzesłach. Próbowałam wsłuchać się, czy ktoś tam jest... Z tego co słyszałam.. Nie było tam tego gościa.. tylko dwóch pomocników.. Postanowiłam załatwić ich samodzielnie.. Wbiegłam do pomieszczenia i natychmiast powaliłam dwóch napastników. Związałam ich ze sobą, aby nie mogli uciec. Szybko podbiegłam do chłopaków.
- Megan! Jak dobrze Cię widzieć.. Już po akcji, ale on chciał nas zabić.. Szybciej, zaraz wróci! - krzyczał Zac.
- Ey, a gdzie moja Kim? Jest tu prawda... ? - powiedział Jack, bardziej brzmiało to jak twierdzenie, a nie jak pytanie.
- Tak, ale nie mogę jej znaleźć ktoś ją porwał, gdy szłyśmy tym ohydnym korytarzem. - mówiłam, rozwiązując węzły.
Po wykonaniu czynności wybiegliśmy z fabryki. Rzuciłam się na szyję mojemu bratu, tak bardzo go kocham.. Cieszę się, że przeżył. Mam tylko jego..
 Z punktu widzenia Jacka:
Taa... wszystko pięknie i w ogóle, ale gdzie moja Kim? Nagle dostałem sms-a:
" Numer zastrzeżony:
       Yo! Brawo udało Wam się, przeżyć.. Twój koleszka i jego siostra mogą już żyć spokojnie, ale Ty nie.. Mam twoją dziewczynę. Obiecałem, że ktoś zginie i dotrzymam słowa. " 
 Na tą myśl, zacząłem się trząść.. Jeśli on zrobi coś mojej Kimi... zabiję go! Będę jej szukał, choćby do końca mojego życia!
Z punktu widzenia Kim:
Brutal, który mnie porwał posadził mnie na krześle, w jakimś strasznie ciasnym pomieszczeniu... 

- Witaj! Jestem .... lepiej nie będę się przedstawiał.. Lepiej będzie dla Ciebie złotko.. - złapał mnie za podbródek i patrzył mi się głęboko w oczy, jakiś facet. Odruchowo odwróciłam głowę w drugą stronę.
- Czemu mnie nie związałeś? - zapytałam zdzwiona.
- Aj, no bo po co? Chyba nie chcesz, żeby coś się stało Jackowi.. co? - zaczął się śmiać.
- Wypuść go.. Możesz mnie nawet zabić, oby on tylko żył i był szczęśliwy.. Zrobię wszystko.. - rzuciłam ze łzami w oczach.
- Spokojnie.. Ta Megan ich uratowała.. i właśnie wyszli z mojej fabryki nie oglądając się za Tobą.. Jeśli tu zostaniesz nic mu nie będzie.
- Dobrze, więc zostaję. - powiedziałam stanowczo.
- Ale, wiesz, że Jack wyjedzie stąd do Seaford i pozna nową dziewczynę i zakocha się w niej... O tobie zapomni, bo powiemy mu, że Cię zabiłem. - mówił.
Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam, bo analizowałam to co właśnie powiedział mi ten mężczyzna.
- Skąd pewność, że spotka jakąś dziewczynę? 
- Aaa, wyślemy mu moją siostrzenicę, od dawna się w nim duży.. Ale nie martw się, nie będę im stał na drodze. Zniknę z życia Jacka już raz na zawsze, jeśli nie wykręcisz żadnego numeru. Najpierw zadzwonię do twojego ojca, on przekaże tą wiadomość Jackowi i zabierze go do Seaford.
- Mam nadzieję, że Jackowi się ułoży z tą dziewczyną. 
- Oh, jaka ty jesteś czuła. Na prawdę, musisz go kochać.. skoro tak mówisz. Od dzisiaj nazywasz się Rebbeca, moi chłopcy zaprowadzą Cię do twojej sypialni. Spokojnie, jest tam czysto i będziesz miała własną łazienkę. - lekko uśmiechnął się do mnie.
Wieczorem, tego samego dnia.
Z punktu widzenia Jacka:
Muszę obmyślić jakiś plan, żeby ją uratować.. Z jego przemyśleń, wyrwał go widok ojca Kim.
- Jack Jack! - krzyczał ze łzami w oczach..
- Kim ona nie żyje! Dzwonili do mnie z policji, pojechałem zidentyfikować ciało i rzeczywiście to ona..
- Nie, nie! To niemożliwe! Boże... - zacząłem płakać, jak małe dziecko.
- Chodź, wsiadaj. Musimy wracać do Seaford, masz szkołę nie możesz jej zaniedbywać..
Po kilku godzinach wróciłem do domu i od razu poszedłem "spać"... W ogóle zmrużyć oka nie mogłem.. tęskniłem za Kim... wiedziałem, że to moja wina.. Nie potrafiłem się z tym pogodzić.. Nagle budzik wybił 7:30, wstałem, ubrałem się, umyłem, zjadłem coś i wyszedłem do szkoły.. Nagle nie zauważając wpadłem na jakąś dziewczynę:
- Oh! Przepraszam.. zamyśliłem się.. - powiedziałem, zbierając jej książki.
- Nic się nie stało.. Jestem Erica. - uśmiechnęła się do mnie.
Muszę przyznać, że była śliczna. Była zupełną odwrotnością Kim, brązowe włosy, zielone oczy, tylko styl miały podobny.
- A ja jestem Jack. - wyciągnąłem do niej dłoń.






Przepraszam, że wczoraj i przedwczoraj nie dodawałam, ale spałam u koleżanki i jakoś tak wyszło :p mam, nadzieję, że się nie zawiodłyście na mnie :* Czekam na nexty u was :D

3 komentarze:

  1. Wow..! No dawaj szybko kolejny..!! SZybko.. bo nie moge się już doczekac.!! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. omg... Jak mogłaś to zrobić?! -,-
    rozdział jest super, ale no!!
    ERICA?! Co się stanie z Kim? Jack ją znajdzie?!
    EY NO! < 333 . dodaj dzisiaj jeszcze jeden, albo dwa xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale boski rozdział :D Weź dawaj nowy jeszcze dziś :D Albo 2 czy 3 :D:D ile tam chcesz :D ale co najmniej jeden :D Ericka jak widzę wkroczyła :D Zobaczymy jak ją załatwią :D:*:* Pisz szybko next :D

    OdpowiedzUsuń