czwartek, 24 stycznia 2013








                                                          Rozdział 10



      Zauważyłam Jacka leżącego na schodach, a z jego głowy leciała krew. Jego gips przygniatał wózek. Energicznie zdjęłam z niego ten ciężar. Zadzwoniłam po karetkę, która przyjechała za kilka minut. Przez całą drogę do szpitala trzymałam go za rękę. 
- Kim, źle to wygląda? - zapytał zmartwiony chłopak.
- Wcale nie, ale twój gips jest bardzo poluźniony, wózek przygniótł ci nogi..
- Oh, Kim, właśnie moje nogi, nie czuję ich..
W tym momencie w jego oczach pojawił się strach. Ja poczułam, to samo.. A jeśli Jack nie będzie mógł chodzić? Nie chciałam dać sobie tego po sobie poznać. Musiałam być silna.. Przytuliłam się do niego i lekko pocałowałam w usta. Jack był kompletnie pozbawiony sił, ale oddał mi pocałunek.  Gdy dojechaliśmy, zabrali go na blok operacyjny, powiedzieli, że muszą szybko zadziałać, bo inaczej czego go amputacja nóg. Siedziałam ponad 5 godz na korytarzu, aż w końcu zauważyłam jak wywożą mojego Jacka na wózku. Za pielęgniarkami, które go pchały wyszedł lekarz.
- Proszę pana, udało się? Będzie mógł chodzić? - zapytałam.
- Oh, Pani jest pewnie jego dziewczyną co? No więc, chłopak był strasznie dzielny, znieczulenie było zbyt słabe, aby uspać go na 5 godz, więc pod koniec czuł ból, ale mocno zaciskał zęby i wciąż powtarzał, że musi chodzić dla Kim? Chyba tak.. Więc Kim to ty? - lekko uśmiechnął się do mnie.
- Tak, tak. To ja. - odpowiedziałam dumnie.
- Aaa, zapomniałem powiedzieć najważniejszego, wychodzi za 3 dni i będzie mógł chodzić. - lekarz puścił do mnie oczko i poszedł do pokoju.
Ja byłam taka szczęśliwa! Wbiegłam do sali, w której leżał mój Jack. 
- Kim! I co rozmawiałaś z lekarzem? - zapytał wystraszony.
- Tak, będzie mógł chodzić i za 3 dni wychodzisz! - zaczęłam go całować po szyi ze szczęścia.
Chłopak czule wbił się w moje usta.
- Czyli wózek już nie będzie potrzebny?
- No raczej, a co nie był wygodny? - zdziwiona zapytałam.
- Pff.. Nie dość, że mnie ograniczał, to jeszcze widziałem, jak ciężko ci było pchać ten wózek. W tym momencie złapał mnie za ręce i spojrzał na siniaki, od wózka. 
- To już nie ważne.. Teraz będzie wspaniale! Jesteś zdrowy i będziemy mogli spokojnie żyć. - pogłaskałam go po włosach. Brunet uśmiechał się cały czas do mnie.
- Kim, musisz już iść. Zaraz zacznie się impreza u Jerry-ego. Może poznasz kogoś interesującego - powiedział pod nosem, myśląc, że nie słyszałam.
- Nie wygłupiaj się Jack. 
- Kim, mamy 18 lat musimy w końcu zacząć się bawić. Ja tutaj i tak zaraz zasnę. Idź, powiedz, chłopakom, że wszystko dobrze, bo domyślam się, że pewnie zadzwoniłaś do nich podczas mojej operacji. - lekko uśmiechnął się do mnie. 
- Dobrze.. Ale wrócę do Ciebie zaraz po! - lekko musnęłam jego usta i zaczęłam zakładać kurtkę.
- Ej! Ale jeśli jakiś frajer Cię tknie, to będzie miał ze mną do czynienia! 
Puściłam oczko do ukochanego i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i za jakieś 10 minut byłam pod domem Martineza. Miałam złe przeczucie, coś mi mówiło, żeby jednak tam nie iść, ale.. zrobię to dla Jacka.
Na początku było całkiem przyjemnie bawiłam się w towarzystwie Miltona i Jerry-ego. Potem przyjaciele rozeszli się, a ja zostałam sama. Spławiałam każdego, który do mnie podszedł. Nagle w tłumie ludzi zauważyłam Davida z piwem w ręku. Zaczęliśmy rozmawiać. Przekonałam się, że jest całkiem miły i wgl. Wybaczyłam mu to, bo dzięki niemu jestem teraz z Jackiem i uratował mnie przed gwałtem. Po chwili poczułam jak odpływam nie kontrolowałam zupełnie tego co robiłam i mówiłam. Przez Jerry-ego ostro się napiłam. Obudziłam się w jakimś domu, obok mnie leżał David, który był nagi, tak samo jak ja. Na początku pomyślałam, że pewnie to jakiś kolejny głupi żart Latynosa, jednak potem wpadłam na inną myśl.. Przeszły mnie ciarki na ciele. Szybko postanowiłam się  ubrać, w moje ubrania, które leżały na krześle obok łóżka. Spojrzałam na zegarek i była 7:00. Nagle poczułam, że ktoś złapał mnie w talii. Zobaczyłam Davida.
- David, co ty robisz? - energicznie zdjęłam jego ręce z mojego ciała.
- No co.. Czyli ty nic nie pamiętasz? - odpowiedział, łapiąc się za głowę.
- Co? Czego? Czy my...? Czy ja się z Tobą..?
- Tak Kim przespałaś się ze mną.
W tym momencie moje życie straciło jakikolwiek sens. Z płaczem wybiegłam z tego domu i wsiadłam do samochodu. Nie wiedziałam co mam teraz ze sobą zrobić... Przecież kocham Jacka! Jak ja mogłam mu to zrobić, boże! Nagle zobaczyłam, że dostałam sms-a od Jacka. Napisał, że czuje się o wiele lepiej i zapytał o której do niego przyjadę. Włożyłam kluczyki i pojechałam w stronę szpitala. Musiałam mu to powiedzieć, nawet jeśli miałabym go stracić. Weszłam do sali i zobaczyłam Jacka czytającego jakieś pisemko.
- Kim, kochanie.. Musiałaś nieźle zabalować wczoraj, wyglądasz jak śmierć!
- Jack, nie zasłużyłam na Twoją miłość, na Ciebie nie zasłużyłam.. - mówiłam, roniąc łzy
- Kim?! Co ty w ogóle wygadujesz? - zapytał próbując wstać.
- Nie nie wstawaj. Nie wysilaj się... Przespałam się z Davidem! Jack, byłam kompletnie pijana nie kontrolowałam tego co robiłam.. W ogóle nic nie pamiętam, tylko to, że obudziłam się rano koło nagiego Davida. 
Jack, otworzył szeroko buzię i nie był w stanie nic powiedzieć.
- Jack ja nie zasługuję na Ciebię! Przepraszam, szkoda, że już Cię więcej nie zobaczę.. i wybiegłam.
Słyszałam tylko krzyki Jacka, żebym nie wychodziła.. Biegłam ciągle przed siebie.. Nie miałam ochoty już żyć. Pobiegłam w stronę mostu i miałam zamiar skoczyć - tak zabić się, po co mam żyć skoro nie mam już Jacka? Zauważyłam radiowóz policyjny, z którego wysiadł mój Jack.Biegł w moją stronę krzycząc:
- Kim! Kocham Cię, nie obchodzi mnie co w nocy robiłaś.. byłaś pijana! Nie wiedziałaś co się z Tobą dzieje! Wybaczam Ci proszę Kim, kocham Cię najbardziej na świecie. Jeśli skoczysz to ja też..
- Ohh, Jack na prawdę? Chłopak wyciągnął dłoń w moim kierunku. Już właśnie miałam wskoczyć mu w ramiona, gdy nagle poślizgnęłam się i spadłam prosto do lodowatej wody. 



Mam całkiem niezłą wenę, nawet na kilka następnych rozdziałów. Jutro jadę na cały dzień do Warszawy, więc nie dodam żadnego. Ten rozdział dedykuję: Patrici Holt i Patrycji Martin. <33 Dziękuję za komentowanie każdego rozdziału. (:

2 komentarze:

  1. Ooooo tak wspaniały rozdział z dedykacją dla mnie ? Nie no nie wierze :D :*:* Teraz nie masz wyboru i musisz napisać jeszcze co najmniej jeden dzisiaj :D:D:*:* Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa...!! Jaki czadowy rozdział..!! Po prostu CUDOWNY..! Czekam na next..<3 a i dziękuję za dedykacje..LOVE YOU..♥
    a i jeszcze jedno koniecznie musisz napisać jeszcze jeden i to dzisiaj..;****

    u mnie nowe: http://jack-brewer-and-kimberly-crauwford.blogspot.com/

    http://lovestoryjackandkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń